Pobzyga cebularz
Objawy: Brak kwitnienia, zanikanie cebulek, żółknięcie liści, gnicie cebulek.
Atakowane rośliny: Narcyz, śnieżyczki, ismeny, rośliny amarylkowate.
Przyczyna: Pobzyga cebularz (Lampetia equestris), zwana także muchą narcyzową – jest to muchówka z podrzędu Brachycera i rodziny Syrphidae, która jest pospolita w całej Polsce i często staje się przyczyną wyniszczenia kwiatów narcyzów w ogrodach. Dorosły owad jest gęsto szarobrązowo owłosiony podobny do małego trzmiela. Opanowane przez larwy cebule nie kwitną lub pędy kwiatowe są poskręcane, liście żółkną a cebule zagniwają. Larwy czynią spustoszenie wewnątrz cebuli i tworzą brązową gnijącą papkę, która wycieka po ściśnięciu cebuli. Larwa pobzygi jest gruba, baryłkowata, kloru od brudnobiałego do żółtego o wyraźnych pierścieniach bez wyróżnionej głowy, osiągająca do 18 mm długości i 7mm średnicy. W jednej cebuli znajduje się najczęściej jedna larwa. Dorosłe larwy zimują w cebulach a na wiosnę ulegają przepoczwarzeniu. Wylot muchówek trwa od kwietnia nawet do lipca. Samice składają jaja pojedynczo na cebulach, u nasady liści, bądź w glebie przy roślinach. Kiedy następuje wylęg, larwy wdrążają się do cebul. Mucha narcyzowa zasiedla znaczne obszary, a gdy pojawi się w ogródku, to w ciągu dwóch sezonów może zniszczyć wszystkie narcyzy, a potem w poszukiwaniu pokarmu przeniesie się na inne rośliny amarylkowate: śnieżyczki, ismeny, crinum i wystawione w doniczkach hipeastrum.
Ochrona niechemiczna: Przed sadzeniem sprawdzamy cebulki ściskając je w palcach, jeśli są miękkie a po ściśnięciu przez szyjkę cebulki wycieka brązowa maź to są zaatakowane przez larwy pobzyga. W przypadku cebul opanowanych przez larwy szkodnika, należy je spalić.
Ochrona chemiczna: Brak.
Witam!
Niestety poznałam okrutne działanie tego szkodnika. Dostałam od babci, dawno temu kilka cebulek narcyzów, które z upodobaniem rozmnażałam i przesadzałam w kolejne miejsca w ogrodzie. Dzięki temu miałam kilka żółtych łanów oszałamiająco kwitnących wiosną. Niestety zapragnęłam nowości. Kupowałam namiętnie w Florexpolu, Starklu, Willemse itp wysyłkowych takie były czasy. Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy któregoś roku nie zakwitł ani jeden narcyz od babci. Jesienią wykopałam niedobitki i znalazłam w nich paskudne larwy. Holendrzy sprzedawali do nas zainfekowane cebulki w pięknych opakowaniach ze zdjęciami. Taki to jest biznes ogrodniczy. Pozdr MJ.